Piórem i pędzlem malowane… – Sławomir i Bartłomiej Walesiewicz
Dwaj mieszkańcy naszej gminy, pochodzący z Opatkowic Sławomir i Bartłomiej Walesiewicz – ojciec i syn, tworzą niesamowite dzieła. Starszy członek rodziny pisze wiersze, tworzy poezję: refleksyjną, pełną ciekawych przemyśleń, spostrzeżeń. Młodszy wiekiem ma niezwykły talent władania pędzlem, tworzy przepiękne obrazy religijne, ikony, a poziomem artystycznym ani na krok nie odstępuje od ojca – rzec można śmiało, że „uczeń przewyższa mistrza”. Z resztą oceńcie Państwo sami. Przedstawiamy Wam twórczość naszych jakże uzdolnionych mieszkańców.
Wiersze Sławomira Walesiewicza:
Moc kochania
Nie zniszczy nas
Ni obmowa przyjaciół
Ni krzyk egoistycznego płaczu
Nie zniszczy nas
Ni modliszka żrąca, figlarna
Ni obłuda, pokusa marna
Nie zniszczy nas
Ni chłodny dzień
Ni dwulicowa twarz
Nie zniszczy nas
Ni posag spalonych marzeń
Ni bieg przeciwnych zdarzeń
Nie zniszczy nas
I palce liczę na trzęsącej się dłoni
I bije serce
I serce dzwoni
I nie uciekniesz z myśli mej
I nikt Cię z niej nie wygoni
Porada dla Cierpiących
By uwolnić sumienie
I zapomnieć o grzechu
By nie tonąć
I zadręczać się
Trzeba znaleźć wolność
Ceniąc sobie prawdę
Jak spragniony
Ceni sobie krople wody
Z sensem
Chciałbym być naczyniem
Kubkiem do picia
Bez dna
być pełnym,
potrzebnym
Jak dobro dla zła
Nostalgia Ja i Ty
Gdy puste w sercu są aleje
Gdy wiatr się śmieje
Gdy wiatr szaleje
Ty przykryj mnie sobą
Ty przytul mnie mocno
I nie puszczaj, nie
Gdy moja jest wina
Gdy wszystko się przylepia
Gdy linę się przecina
Ty przykryj mnie sobą
Ty przytul mnie mocno
I nie puszczaj, nie
Gdy nie będzie iskier nocą
Gdy czary będą gardzić swą mocą
Gdy ujrzę śmierć i dłonie się spocą
Ty przykryj mnie sobą
Ty przytul mnie mocno
I nie puszczaj mnie, nie
Kosz
Już nie ma tak
Już przepadł szlak
Co w ciemności prowadzi
Co w sercu nie wadzi
Więc nie roń łez
W pachnący bez
By żalu nie rozbudzić
Miłości nie łudzić
Bo chory samotnie
Znika stokrotnie
O poranku dnia
O zmierzchu dnia
I nie ma sprawy
I nie ma obawy
I nie ma zgody
I nie ma pogody
I złości też nie ma
I godności też nie ma
I nie ma mocy
I nie ma pomocy
I nic nie urasta
I basta
Gdyż tylko śpiew
Tamuje gniew
Gdyż tylko Ty
Malujesz sny
Różą przystrojona
O wieczności niespełniona
Do Waldka
Dzięki Ci Waldek
Za wyciągniętą rękę
Za rozmowy pokątne, nieszemrane
Za kawy, książki
Za papierosy żebrane
Dzięki
Za to wszystko wśród obłędu
Za pogodę gdy trzeba
Za jaja w deszczu
Gdy brakowało nieba
Dzięki
Za myśli, dumania
Za spacery na wietrze
Za wspólne śniadania
Dzięki i przepraszam
Za dystans do Ciebie
Za niedotrzymane słowo
Za niedowiarstwo
Za dwulicowość
Przepraszam, przepraszam
Niech niesie się echo
Że telefon nie zadzwonił
Że nie otworzyłem serca swego
Że nie powiedziałem Ci nic złotego
Niech niesie się echo
Tysiącem słowa przepraszam
Za śmierć która przyszła
A mnie Tam przy Tobie nie było
O świecie paskudny
Świecie nędzy
O jednego dziś mniej
Jakaż to strata
Dla tych co kochają kwiaty
Co łzawią i wąchają
Co wąchają i łzawią
Jakaż to strata