46: Kurier Gminy Puławy: Rozmowa z Ireneuszem Siudemem o nauce zdalnej, emocjach i byciu dobrym rodzicem
Od ubiegłego roku dzieci i młodzież uczą się zdalnie. Czy w ten sposób zdobyta wiedza będzie na takim samym poziomie, jak ta wyniesiona z normalnych zajęć w szkole czy na studiach?
Zdecydowanie jest to inna nauka niż ta, z którą mieliśmy do czynienia do tej pory. Inaczej dokonuje się proces dydaktyczny. Ma on swoje wady, ale i zalety. Musimy pamiętać, że gdyby dotyczyło to tylko i wyłącznie samej dydaktyki, czyli przekazywania wiedzy, ten problem może i nie byłby taki duży. Natomiast musimy sobie zdać sprawę z tego, że szkoła pełni trzy funkcje: dydaktyczną, opiekuńczą i wychowawczą. Tych funkcji w praktyce nie da się rozdzielić. O ile udałoby się wyodrębnić samą sferę dydaktyki, to może żadnego problemu by nie było. Nauczyciel mógłby przekazać w sposób sprawny jakąś wiedzę np. dotyczącą języka polskiego, matematyki, fizyki czy czegokolwiek innego. Tutaj można by dopatrywać w nauce zdalnej zalet, bo można wykorzystać prezentacje multimedialne, filmy. O wiele łatwiej przeprowadzić tego typu zajęcia za pomocą mediów, które są o wiele bardziej atrakcyjne z punktu przekazywania wiedzy. Natomiast problem leży w dwóch pozostałych funkcjach, czyli opiece i wychowaniu.
Zadanie nauczyciela nie polega tylko na zrealizowaniu podstawy programowej.
Zgodnie z ustawą oświatową i rozporządzeniami w tym zakresie, nauczyciel jest zobowiązany również realizować wartości wychowawczo-profilaktyczne, które zapisane są w programie wychowawczo -profilaktycznym szkoły. Powinien na te zagadnienia przeznaczyć jakąś część swoich lekcji albo wpleść te elementy w swoje lekcje. Tu zaczyna się problem. Treści wychowawczo-profilaktyczne często odnoszą się do emocji czy motywacji. To są treści, które mają wpłynąć na postawy a co za tym idzie na osobowość młodego człowieka. Wymagają one dostosowania nie tylko do rocznika czy klasy, ale i do konkretnych osób. Żeby wywrzeć zamierzony wpływ, niezbędna jest werbalna i niewerbalna interakcja pomiędzy nauczycielem a uczniem. Ta interakcja z powodu użycia komunikacji medialnej może być niedoskonała, choćby z tego powodu, że pewna część uczniów nie używa kamerek. Kamera z drugiej strony nie daje też pełnej kontroli reakcji dziecka, czyli jego mimiki i pantomimiki, która jest bardzo ważna. Nauczyciel musi nieraz sprowokować jakiegoś rodzaju dyskusję na temat trudny np. na temat emocji czy używek. Bardzo dużo informacji w tym zakresie płynie od klasy w sposób niewerbalny, czasami dzieci trochę się rumienią, zdawkowo uśmiechają. Wiele tych informacji nauczyciel wykorzystuje, aby zorientować się, który z uczniów może mieć większy problem, na kogo należy zwrócić większą uwagę, z którym odbyć głębszą rozmowę, czy skontaktować się z rodzicami. Nowoczesne środki komunikacji nie zawsze dają te możliwości. W moim żargonie nazwałem to „syndromem za krótkich rąk”. Za krótkie ręce dotyczą nauczycieli, którzy obecnie nie mają tak dużego wpływu na uczniów, jak mieliby w klasie.
Czyli nauczycielom jest trudniej dotrzeć do dzieci?
Uczniowie są różnorodni. Mają bardzo różny poziom motywacji do nauki. Ważną rolą nauczyciela jest motywowanie ucznia do systematycznej pracy. Jeszcze do niedawna nauczyciel mógł podejść do dziecka, z za ramienia popatrzeć, co uczeń notuje, co zapisał czy zdążył wykonać jakieś zadanie. Obecnie nie wszystko jest możliwe. Niektórzy uczniowie nie logują się na lekcje. Pojawia się problem ich nieobecności. Za tym mogą kryć się różnego rodzaju problemy na przykład rodzinne, niechęć do nauki. Nauczyciele mają teraz o wiele większy problem, aby zauważyć jakieś nieprawidłowości.
Nauka zdalna wpłynęła na zachowania dzieci i młodzieży.
Kiedy jeszcze nie było covid-u i dziecko chodząc do szkoły musiało wykonać swojego rodzaju rytuały, które pozwalały wdrożyć się, albo spowodować, że nauka mogła stać się rutyną, czy nawet drugą naturą. Codziennie wykonywane czynności pozwalają nam się zaangażować. To kwestia wstania rano, umycia się, zjedzenia śniadania czy dojścia do szkoły. W efekcie dziecko rozpoczynając na przykład zajęcia o godz. 8.00, było już na pewnym poziomie napędu wewnętrznego, koncentracji i energii, który pozwalał na podjęcie trudu nauki. Dziś jakaś część uczniów nawet nie wstaje rano z łóżka. Nie jedzą śniadania. W lekcjach biorą udział przy użyciu telefonu. Wieczorami i nocami część dzieci spędza mnóstwo czasu np. grając w gry komputerowe. Sytuacje takie mogą wpłynąć na nieprawidłowy rozwój dziecka.
Czyli rodzice bardziej powinni bardziej zainteresować się co robią ich dzieci?
„Syndrom za krótkich rąk” dotyczy również rodziców. Wychodzą oni do pracy i nie wiedzą co ich dziecko robi w domu. Przed covidem byłoby w szkole, pod opieką nauczycieli. Teraz dziecko jest samo w domu. Po pracy często jesteśmy zmęczeni. Chcielibyśmy odpocząć, obejrzeć jakiś film czy mecz. Ani duża ilość pracy ani nasze obowiązki nie usprawiedliwiają nas z niebrania udziału w wychowaniu, co oznacza m.in. uczestniczenie w zajęciach i działaniach, które wykonują nasze dzieci. Dzieciom tego brakuje. Rodzice mówią: „graj w koszykówkę”, „biegaj”. Czy nie lepiej by było gdybyśmy z tym dzieckiem biegli razem, razem grali w koszykówkę, czy nawet posiedzieli z dzieckiem przy komputerze i wspólnie zagrali w jakąś grę? To byłoby niesamowicie korzystne dla relacji, które tworzą się w rodzinie. Nieraz na zajęciach pytam dzieci: rączki w górę podnoszą te dzieci, które w ciągu ostatnich 6 miesięcy grały ze swoim rodzicem w jakąś grę na świeżym powietrzu”. Najczęściej w całej klasie nie podnosi się ani jedna rączka. Jak zapytam o gry w domu np. planszowe czy warcaby na 20-30 osób tylko 2-3 dzieci podnosi rączki. Dzieci usilnie dopytują czy to może być brat czy kolega. Rodzice nawet nie stwarzają takich sytuacji, żeby pobyć z dzieckiem. Gra grą, ale jej efektem jest rozmowa, jaką się wspólnie podejmuje. Spędzanie razem czasu rozwija umiejętność porozumiewania się. Jest śmiech i nauka zaufania. Jest więź, która tworzy się i pozostaje pomiędzy dzieckiem a rodzicem na całe życie.
Coraz więcej dzieci ma objawy depresyjne. Wzrasta liczba samobójstw wśród młodych ludzi. Czy to m. in. efekt zamknięcia w domach i ograniczenia kontaktów społecznych?
Covid i izolacja przyspieszyła ujawnianie problemów, które narastają niestety z roku na rok. Nadrzędnym problemem jest zaniedbanie rozwoju młodych ludzi w sferze emocjonalno-społecznej. Zwróćmy uwagę, że współczesna oświata w rozwiniętych krajach to edukacja oparta na stymulacji rozwoju intelektualno-poznawczego. Nawet system oceny placówek oświatowych polega na tym, że ocenia się przyrost wiedzy, osiągnięcia dydaktyczne, frekwencję, olimpiady. Dziecko i placówki oświatowe muszą wykazać, że ten przyrost był duży. Dość łatwo jest to zrobić np. dzięki średniej ocen, udziałom w konkursach czy olimpiadach. Natomiast o sferze emocjonalno-społecznej mówi się wprawdzie od dawna, ale do tej pory nie stworzono jednolitego systemu wsparcia i stymulacji tego rozwoju. Okazuje się, że jest on nawet coraz bardziej marginalizowany. Doszło do tego, że uczniowie, którzy mogą pochwalić się dużą wiedzą zdobytą podczas lekcji, nie potrafią jej wykorzystać w sytuacji, która powoduje stres np. podczas matury. Idą do pracy, gdzie efekt zależy od współpracy albo od rywalizacji, której nie są wstanie podjąć. Tam, gdzie zaczynają grać role silne emocje, młodzi ludzie przestają prawidłowo funkcjonować.
Czyli w głowach młodych ludzi pojawiają się problemy?
Dzieci chcą okiełznać emocje, które im przeszkadzają. Młody człowiek na różnych poziomach edukacji i rozwoju dostaje informacje od rodziców czy nauczycieli, że emocje to trochę takie „piąte koło u wozu”, które przeszkadza. Często mówi się, że dziecko ma być grzeczne i posłuszne. „Grzeczne” oznacza, że nie przeszkadza, nie buntuje się, łatwo się podporządkowuje. A przecież młodzi ludzie mają emocje. Wszyscy chcieliby się śmiać, ale też muszą czasami płakać. Dzieciom sugeruje się jednak, żeby ograniczały rolę emocji. Powtarzamy, że trzeba być wywarzonym, spokojnym, zrównoważonym, opanowanym, systematycznie pozyskiwać wiedzę. Niestety tak się nie da. Tłumione emocje przez długi okres czasu odkładają się w postaci napięcia psychofizycznego. Osłabia to ciało. Młodzi ludzie nie wiedzą często z jakiego powodu czują się gorzej, są słabsi, nie wiedzą co się z nimi dzieje. Przychodzą myśli związane z tłumionymi emocjami, których oni nie znają, nie akceptują, których woleliby nie mieć. Przeżywane emocje powinny być uzewnętrzniane. Ważne jest by umieć nazywać emocje, używać ich, oswajać się z nimi. Tych zajęć we współczesnej oświacie prawie nie ma. Ignorancja w tym zakresie jest przyczyną, że z roku na rok rośnie ilość osób, które nie radzą sobie z emocjami i przez to narażone są różne konsekwencje.
Ze statystyk wynika, że z każdym rokiem wzrasta liczna młodych osób z nastrojami depresyjnymi czy próbami samobójczymi.
To nie są tylko i wyłącznie konsekwencje polegające na wahaniu nastrojów, czy myślach i próbach samobójczych. Bardzo wiele osób próbuje opanować emocje lub je wzbudzić za pomocą środków psychoaktywnych takich jak alkohol, który chwilowo poprawia nastrój jednak w dłuższej perspektywie zdecydowanie go obniża. Alkohol jest bardzo silnym depresantem. Używa go, jak wynika z badań, nawet 80% nastolatków. Podobnie dotyczy to innych substancji psychoaktywnych, które dają złudzenie kontroli świata emocjonalnego. Prowadzi to do swoistego inwalidztwa emocjonalnego. Współczesne społeczeństwo jest doskonale rozwinięte w sferze intelektualno-poznawczej. Potrafi użyć wiedzy. Odkryć zależności przyczynowo skutkowe. W sferze emocjonalnej za to jesteśmy coraz większymi analfabetami. Proces ten postępuje. Rośnie przez to liczba chorób psychicznych, nerwic, nieumiejętnego funkcjonowania w grupie, zwiększonej pobudliwości czy zaburzeń nastroju.
Po czym poznać, że z naszym dzieckiem dzieje się coś niedobrego?
Przede wszystkim powinniśmy nasze dziecko obserwować. Uczestniczyć w jego działaniach. Powody do niepokoju mogą być bardzo różne. Pierwszym sygnałem jest jakakolwiek zmiana typowego zachowania dziecka. Ma ono swoje ulubione przedmioty i czynności. O określonej porze chodzi spać, w określony sposób je i mówi. Ma określony tembr głosu, czy styl wysławiania się. Kiedy nastąpi jakakolwiek zmiana, każdy powinien być zaniepokojony i zadać sobie pytanie, co takiego się wydarzyło, że dziecko mówi wyższym głosem albo nagle niewiele mówi. Nagle chodzi dużo później spać lub często bywa senne. Może też być bardziej spięte. Dziecko codziennie wyraża subtelne gesty. Są to niuanse, których często nikt z zewnątrz, poza rodzicami, nie jest w stanie zaobserwować. Czasami wystarczy jedno spojrzenie, pierwszy kontakt z dzieckiem po jego powrocie ze szkoły by zorientować się, że ma jakiś problem. Małe dzieci są bardzo spontaniczne, jeśli chodzi o ich emocjonalna ekspresję. W przypadku starszych dzieci, zwracajmy uwagę na ich rysunki lub inne wytwory. Dzieci, którym jest smutno odzwierciedlają to w swoich rysunkach np. używają ciemnych barw ukazujących ponury nastrój, zaczynają rysować coś co kojarzy się ze smutkiem jak samotne osoby, łzy, cmentarze… Niektóre dzieci piszą blogi i wiersze. Ta treść również powinna być przedmiotem naszej analizy. Rodzic nie powinien być jednak tylko kontrolerem swojego dziecka. Powinien być jego towarzyszem, partnerem i przyjacielem. Powinien interesować się tym co ono robi, umiejętnie tworząc atmosferę bezpieczeństwa i zaufania. Często i szczerze rozmawiając z dziećmi możemy dowiedzieć się co jest przyczyną ich złego nastroju czy problemów.
Dziękuję za rozmowę, która powinna zainteresować wszystkich rodziców.
Również serdecznie dziękuję.
Rozmawiał Paweł Nocek
Ireneusz Siudem – doktor psychologii, psychoterapeuta – naukowiec. Współtwórca środowiskowej koncepcji profilaktyki uzależnień. Przewodniczący Towarzystwa Nowa Kuźnia, Członek Wojewódzkiego Zespołu ds. Realizacji Krajowego Programu Zapobiegania Zakażeniom HIV i Zwalczania AIDS. Autor ponad 60 publikacji naukowych, licznych programów profilaktycznych z zakresu przeciwdziałania zagrożeniom społecznym, w tym uzależnieniom, narkomanii i przemocy. Twórca opracowań zawierających psychologiczną analizę współczesnych zjawisk społecznych oraz zagadnienia psychoprofilaktyki, promocji zdrowia psychicznego i pomocy psychologicznej.